W obronie polityki i polityków
- Paweł Konzal

- 6 lip
- 3 minut(y) czytania
Kierowca TIR-a, a nawet niewykwalifikowany robotnik budowlany, cieszą się prawie dwa razy większym prestiżem niż politycy – będący jednym z najgorzej ocenianych zawodów. Mniejszym szacunkiem darzymy jedynie tzw. influencerów i youtuberów („Ranking prestiżu zawodów i specjalności” 2025 SW Research). Jeśli chcemy mieć lepszą klasę polityczną to powinniśmy zmienić nie tylko nasze oczekiwania, ale i język jakim posługujemy się mówiąc o polityce i politykach. Zamiast nic nieznaczącej zbiorowej winy powinniśmy postawić na indywidualną odpowiedzialność.
Czy politycy zasługują na taką zmianę języka już dziś? Zacznijmy od końca – jaki jest pożądany przez nas stan dotyczący klasy politycznej? Czy chcemy, by jej członkowie wybierani byli w ramach selekcji pozytywnej – najlepsi spośród najlepszych konkurujący o najwyższe stanowiska w państwie? Czy też zgadzamy się na selekcję negatywną – wybór „mniejszego zła”, „lepszego zła” czy jakkolwiek inaczej nazywamy normalizację i racjonalizację wyboru spośród ludzi, których duża część nie poradziłaby sobie w żadnym innym zawodzie poza polityką?
Większość z nas, jeśli nie wszyscy, chce tego pierwszego, pozytywnego stanu rzeczy. Jedyną właściwie, a przez to najpowszechniejszą w domenie publicznej, propozycją poprawy stanu rzeczy jest podniesienie poziomu płac. To prawda, że obecne zarobki, w szczególności ministrów, odbiegają od poziomu wpływu, jaki ich decyzje mają na życie milionów obywateli, uczniów i emerytów oraz na rozwój gospodarki. Podniesienie zarobków, choć konieczne, nie jest jednak wystarczające do poprawy jakości klasy politycznej. Podwyżka dałaby szansę na bardziej kompetentnych, ale niekoniecznie bardziej szanowanych polityków.
Dlaczego według wspomnianego badania nawet niewykwalifikowany robotnik budowlany cieszy się dwa razy większym prestiżem niż poseł? Jakakolwiek zła czy bulwersująca informacja o polityku kwitowana jest słowami „polityka”, „taka jest polityka” lub „oni wszyscy są tacy sami”. Również wśród lekarzy, prawników, profesorów i przedsiębiorców zdarzają się niekompetentni i nieuczciwi ludzie. Rozumiemy jednak, że są to czarne owce, winnych wskazujemy z imienia i nazwiska. Nie mówimy, że cała profesja medyczna, akademicka czy prawna są do cna zepsute. Nota bene, nie akceptowalibyśmy takiej sytuacji – domagalibyśmy się zmiany. Inną miarę przykładamy jednak do złych wydarzeń ze świata polityki. Niewątpliwie część polityków zasługuje na surowy osąd. Jest to jednak czymś innym niż osądzenie a priori całej klasy społecznej.
Jeśli syn lub córka sąsiada zostaje lekarzem, sędzią, pilotem czy prezesem firmy, czujemy przeważnie radość i dumę, gratulujemy naszym znajomym. Kiedy jednak ta sama osoba chciałaby zaangażować się w politykę, zostać posłem lub radnym, w wielu przypadkach współczulibyśmy rodzicom lub czulibyśmy lekkie zażenowanie. Jak w takich warunkach oczekiwać, że najzdolniejsi i najlepsi obywatele z kolejnego pokolenia mieliby angażować się w służbę państwu i społeczeństwu?
Gdyby podobnie zła opinia panowała w odniesieniu do profesji medycznej lub prawnej, a jej adepci wybierani byliby w ramach selekcji negatywnej, to leczyliby nas najmniej kompetentni ludzie z danego pokolenia. Politycy są zaś nie mniej ważni od lekarzy i nauczycieli. To polityka współtworzy lub hamuje warunki do rozwoju kraju i poprawy standardu życia.
Jeśli chcemy więc, by to najlepsi szli – na kilka lat, a nie jak obecnie na całe życie – do polityki, to powinniśmy mieć takie oczekiwania. Jednocześnie w naszych codziennych rozmowach i opisie rzeczywistości powinniśmy piętnować poszczególne złe zachowania – z imienia i nazwiska – lecz bronić się i przeciwstawiać potępieniu całej profesji. Język wpływa na postrzeganie świata, wyznacza jego granice. Modyfikując język, możemy zmieniać nastawienie i oczekiwania – nasze i naszego otoczenia. Taka zmiana może poprawić, w dalszym etapie, rzeczywistość polityczną w Polsce i Europie. Nie mówmy więc, że „taka jest polityka”.
Artykuł opublikowany w Plus Minus z 5-6 lipca 2025r.:https://www.rp.pl/plus-minus/art42650101-pawel-konzal-w-obronie-polityki-i-politykow


